Pamiętacie ławkę-obiekt, którą odkryłam całkiem przypadkiem? Wystarczyło pójść parę kroków dalej, żeby dokonać kolejnego odkrycia. Między dwoma biegami schodów zaprojektowano ściany wodne i zbiorniki na trzech poziomach. Na samej górze jest niewielki płytki zbiornik z niską ścianą, następnie wyższy wodospad i spory zbiornik, a na samym dole najwyższa ściana. Całość obłożona szarymi kamiennymi płytami, ma bardzo surowy i ascetyczny wyraz. Trochę bije chłodem, co było super podczas upałów, a teraz jest mniej przyjemne.
Jestem zwolennikiem takiego kreatywnego organizowania przestrzeni, ponieważ zamiast szerokich schodów wypełniających przestrzeń między dwiema elewacjami, zastosowano ciekawe przełamanie w postaci wody. W lecie delikatnie chłodzi powietrze, daje szum, który przez większość z nas odbierany jest jako przyjemny, a architektura odbija się w taflach wody. Czego mi brakuje? ZIELONEGO! Szkoda, że projektanci nie wprowadzili zieleni przy zbiornikach. Świetnie wyglądałyby ozdobne trawy i rośliny przewieszające się przez murki. Do tego donice z roślinami na dziedzińcu. Woda, drewno, kamień, prostota – super, ale możnaby to nieco zmiękczyć. A co Wy o tym myślicie?
Fakt, bez zienleni wydaje się niedokończone. Z tego co kojarzę cały budynek pochłonął niezły budżet. Szkoda, że nie ujęli w nim roślin.
tak budzet był niamały i nie obeszło się bez afer
kto by tam myślał o zieleninie 😉
A to już chyba zależy kto co lubi, mnie się podba i bez zieleniny 😉
jak zawsze 😉
coś w stylu … " w betonowym mieście rosły kiedyś kwiaty " Jedyny zielony akceont to nalot 🙂
tak, zielony nalot zawsze niezawodny 🙂