Pewnie zdarzyło Wam się przeklinać pod nosem chwasty, które z lekkością zarastają każdy pozostawiony samemu sobie fragment ogrodu. Ba, nawet niewielki fragment niezagospodarowanej rabaty czy niekoszony przez chwilę trawnik. Czy nie pytaliście wtedy Matki Natury po co w ogóle je wymyśliła? Czy chciała nam zrobić na złość, skazując na wiecznie trwającą i nierówną walkę z chwastem?
Otóż nie moi drodzy, ona doskonale wiedziała co robi i wcale o nas wtedy nie myślała… Co więcej jej pomysł z chwastami jest genialny i wbrew pozorom bardzo przyrodniczo potrzebny.
Może więc przyszedł czas, żeby pomyśleć o chwastach inaczej i docenić to, co dla nas robią?
Temat chwastów jest jednym z najczęściej poruszanych w kontekście pielęgnacji ogrodu i tzw. ogrodu bezobsługowego. A według mojego doświadczenia, ten nierealny do osiągnięcia ideał, jest marzeniem większości posiadaczy ogrodów. Niemal w każdej rozmowie o tym, jaki ma być ogród, to stwierdzenie pojawia się w ścisłej piątce oczekiwań. Chcielibyśmy mieć ogród bezobsługowy!
Temat ten warto poruszyć w osobnym wpisie, bo jest to zagadnienie bardzo ciekawe i na pewno mogę Wam coś w tej kwestii doradzić. Kiedyś już taki wpis się pojawił, ale na pewno warto temat odświeżyć…
Wracając do chwastów, zacznijmy od sprecyzowania, co tak właściwie nazywamy tym określeniem?
Chwastami nazywamy zazwyczaj rośliny, które według nas nie powinny u nas rosnąć. Czyli przede wszystkim są to rośliny, których nie posadziliśmy, zaburzają nam naszą wizję ogrodu, a ich żywotność i wytrzymałość są niestety dużo większe od roślin ozdobnych. W botanice i roślinnej nomenklaturze słowo „chwast” nie istnieje, a jest jedynie naszym potocznym określeniem roślin niechcianych. Co więcej ta sama roślina może być jednocześnie chwastem i rośliną ozdobną, ponieważ są gatunki, które sadzimy w ogrodach i możemy je spotkać w naturze.
Jakie zatem cechy musi mieć roślina, żeby zasłużyć sobie na to niechlubne miano? Jakie są chwasty?
1. Przede wszystkim są roślinami pionierskimi i potrafią zarastać pozostawioną bez uprawy ziemię.
2. Pozornie wydaje nam się, że nie mają wymagań. Ale nic bardziej mylnego! Ich wymagania są po prostu bardzo sprecyzowane. Dzięki tej cesze, wiele chwastów nazywamy roślinami wskaźnikowymi, gdyż dzięki ich obecności możemy poznać niektóre cechy gleby, bez wykonywania głębszych badań. Rośliny te rosną po prostu na takiej glebie, która odpowiada ich wymaganiom.
3. Potrafią wytrzymywać nieprzyjazne warunki takie jak susza lub zalanie. To właśnie dzięki temu, że rosną na terenie dopasowanym do ich oczekiwań! Na glebach suchych rozrosną się gatunki odporne na suszę, a na terenach zalewowych takie, którym sprzyja nadmiar wody.
4. Doskonale się odradzają po gorszym okresie. Dzieje się tak dlatego, że często zamiera tylko część nadziemna po to, aby odrodzić się po chwili kryzysu, albo kiełkują rozsiane wcześniej nasiona i również oczekujące na korzystne warunki.
A teraz wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tzw. chwasty zniknęły? Widzicie już te wypielęgnowane ogrody, porośnięte jedynie roślinami ozdobnymi, które do nich wybraliśmy. Te trawniczki bez mleczy, stokrotek i koniczyny. Te idealnie czyste nawierzchnie, nieporzerastane tu i ówdzie chwaścikiem. Bajka!
A teraz wyjdźcie ze swojego idealnego ogrodu i wybierzcie się na spacer poza miasto. Widzicie te puste ugory, błotniste drogi śródpolne, te gołe połacie wyjałowionej gleby? Widzicie to? To by było straszne!
Tak właśnie genialnie wymyśliła to Matka Natura.
Nie jest potrzebna żadna ludzka praca, żeby krajobrazy wyglądały tak, jak wyglądają. Rośliny porastają swobodnie każdy skrawek gleby. Na łąkach kwitną chabry, rumianki, krwawnice, maki, dzwonki, krwawniki i wiele innych gatunków, służących owadom zapylającym, ptakom i… nam. Wiele swobodnie rosnących roślin zielnych służy nam dzięki swoim prozdrowotnym właściwościom. Wtedy nazywamy je ziołami 😉
Perz rozrasta się dzięki swoim rozłogom, zapobiegając przy tym erozji gleby. Ten sam perz, który jest taki wkurzający w ogrodzie. Dzikie rośliny tworzą zarośla, w których schronienie i pożywienie znajduje wiele mniejszych i większych zwierząt. Ten naturalny układ funkcjonuje bez nas, nawet można powiedzieć, że najlepiej funkcjonuje bez nas. Kiedy mu nie przeszkadzamy i nie wprowadzamy swoich pomysłów.
Tak zwane chwasty są bardzo ważnym elementem dzikiej przyrody i musimy się pogodzić z faktem, że będą próbowały rosnąć również na naszym skrawku ziemi. Rośliny nie respektują naszych granic, bo dla nich te podziały nie mają najmniejszego znaczenia. Dla kretów również 😉 Przyzwyczailiśmy się myśleć, że nasza działka, nasze zasady, ale może warto trochę to myślenie zmienić? Nie będę Wam oczywiście kazała zostawić ogrodu odłogiem i czekać co się stanie. Bo wiadomo, że Natura szybko go przejmie. Ale może warto zastanowić się, czy wszystkie chwasty trzeba usuwać? Może zostawić tą koniczynę w trawie? Może niektórym dzikim roślinom pozwolić na współistnienie z naszymi planowanymi nasadzeniami (oczywiście jeżeli nie są to gatunki ekspansywne)? Może warto się zastanowić, dlaczego niektóre gatunki uparcie rosną w jakimś miejscu? Może Natura chce nam coś powiedzieć. A przede wszystkim może warto zrezygnować z chemii do zwalczania roślin niechcianych, bo ona szkodzi wszystkim żywym istotom, również nam!
Mam nadzieję, że trochę bardziej polubicie tzw. chwasty i docenicie ich niezwykłe cechy charakteru.
A w ogrodzie zalecam kilka prostych rozwiązań:
1. Sadźcie rośliny plamami, w dosyć gęstych grupach. Gęstych, czyli takich, kiedy rośliny po osiągnięciu wymiarów docelowych połączą się ze sobą w jedną plamę. Na przykład, kiedy roślina ma mieć docelowo 100cm średnicy, dobrą odległością pomiędzy sadzonkami będzie 80cm, a nie 150cm. Przy takim sadzeniu nie będzie już miejsca na chwasty.
2. Usuwajcie chwasty ręcznie, bez korzystania z chemii. Najlepiej robić to regularnie, ponieważ małe egzemplarze łatwo wyrwać.
3. Nie stosujcie mat szkółkarskich czy agrowłóknin pod korą, bo to naprawdę nie działa, a robi dużo złego. Lepiej wyłożyć glebę grubymi niezadrukowanymi kartonami, a na nich warstwę kory. Kartony ochronią glebę przed chwastami, szczególnie tymi chcącymi wybić się z podłoża. Z czasem ulegną biodegradacji i zasilą glebę, a w międzyczasie będą pyszną przekąską dla dżdżownic 🙂
4. Dobierajcie rośliny do podłoża. Dzięki takiemu rozwiązaniu będą one zdrowo i szybko rosły, nie pozwalając na rozwój chwastów. Na stanowiska suche – rośliny odporne na suszę, w miejscach zacienionych – cienioznośne, na podmokłej rabacie – lubiące wodę itd.
5. Stosujcie rośliny zadarniające. W miejscach pod drzewami, na skarpach, na dużych pustych połaciach gleby, gdzie trawa nie chce rosnąć, warto zastosować niewymagające rośliny zadarniające, które utworzą zielony dywan i nie pozwolą na rozrost nieproszonych gości.
6. Czasem może pomóc zmiana nastawienia 😉 To bardzo ułatwia sprawę, bo kiedy już zaakceptujecie fakt, że usuwanie np. szczawiku nie ma większego sensu, bo i tak odrośnie, poczujecie się lżej. Sami siebie zwolnice z obowiązku posiadania idealnie wyczyszczonych rabat.
Szczawik zajęczy jest jedną z takich roślin, których ciężko się pozbyć. Lubi gleby kwaśne, toleruje cień, dlatego można go spotkać np. pod drzewami. Jego zaletą natomiast jest to, że jest malutki i nie zarośnie wyższych roślin, jak to potrafi wiele innych chwastów. Ja nauczyłam się go tolerować.
Jako że minął już okres świąteczny, to myślę że spokojnie możemy zacząć odliczanie do wiosny. Pozostało już tylko 75 dni ♥
Może zainteresuje Cię też ten wpis?
https://formio.pl/blog/2016/05/chwasty-w-trawniku/